środa, 16 marca 2016

Powracam jak feniks z popiołów




Codziennie miliony ludzi na całym świecie zadaje sobie pytanie – co mnie dziś spotka? Te same rzesze ludzi każdego dnia żyje utartymi schematami. Bez końca w ich głowa niczym mantra powtarza się wszystko to, czego nie chcą. Myślą o rachunkach, pieniądzach, zepsutym aucie, odkurzaczu, kłótni z rodzicami, mężem, konflikcie z dziećmi, nadwadze, problemach w pracy, a nawet o tym, że szczeniak, którego wzięli ciągle załatwia się w domu. Myśląc o tym nie zdają sobie nawet sprawy, że wysyłają do „wszechświata” swoje prośby. Proszą więc w myślach o wszystkim tym o czym myślą. Pewnie czytając to myślicie sobie „Co to za brednie” . Tymczasem to właśnie ja – wieczny optymista popadłam w melancholię. Dałam ponieść się prądowi porażek, zmartwień i problemów. Myślicie, że nie chciałam być pozytywna, energiczna i super optymistyczna? Chciałam, tylko zanim pomyślałam o czymś dobrym pierwsze myślałam o pięciu innych gorszych rzeczach. Blog rządził się więc prawami totalnej pustki i czegoś, co można nazwać ”stanem hibernacji”. Swoją drogą zawsze, kiedy dopada mnie natłok tylu rewelacji uruchomiam automatycznie to zjawisko również we własnym życiu. Zapadam się, przestaje wychodzić do ludzi, unikam rozmów – bo o czym mam rozmawiać, problemach? Przecież to nie w moim stylu. A zresztą i tak nikt mi nie wierzy. Kiedyś ktoś powiedział, że 80% procent ludzi nie obchodzą nasze problemy a pozostałe 20% cieszy się, że je mamy. Pytanie, czy warto o tym mówić? Chyba nie. Daje sobie szansę. Na nowo stawiam siebie i wszystko, co zaniedbałam na nogi. Trzymajcie się ciepło.

P.S – dziękuje, że tu byliście nawet jak mnie nie było 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz