środa, 22 kwietnia 2015

Jeżeli chcesz być kimś, to bądź sobą!

Kiedyś znalazłam takiego motywatora, pisało na nim "Jeżeli chcesz być kimś, to bądź sobą" . Pomyślałam wtedy, że dokładnie to jest to czego uczę się każdego dnia, w świecie który przecież chce żebym była jak on. Myślę że indywidualność w dzisiejszych czasach wcale nie jest prosta, bo przecież wszystko zmierza do tego by nas ujednolicić. "Świat" chce by każdy dążył do tego samego, kierował się tymi samymi potrzebami i dostosował się do ogólnie panujących standardów. 

Piszę o tym dlatego, że za kilka dni wyjeżdżam w podróż życia, tak ją nazywam. Nie jadę z biurem, nie lecę samolotem, ani niczego dokładnie nie planuję. Założenie jest takie, by złapać stopa i wyruszyć w mniej znane lub znane miejsce w Europie. Z pewnością gdy wrócę napiszę więcej, ale najpierw dokończę myśl którą zaczęłam. Właśnie kiedy powiedziałam o tym kilku osobom, zrozumiałam że spotkałam się z niemałym zdziwieniem, bo jak to "stopem" sama, a przecież świat jest taki zły. Prawda jest taka że nasze wyobrażenie o świecie, ludziach i tym co się dzieje wykreowane jest przed media, które w większości przypadków podają głównie negatywne wiadomości.

Kilka dni temu znalazłam bloga, na którym chłopak opisał swoją wyprawę do Iranu. Napisał też bardzo ważne zdanie, że tak naprawdę świat jest bardziej bezpieczny niż myślimy a ludzie pomocniejsi niż byśmy się tego spodziewali. Grunt to patrzeć na innych ze swojej perspektywy, bo jeżeli my sami pomoglibyśmy w potrzebie to dlaczego inni też nie?

Jeżeli chcemy być kimś, musimy być sobą, zawsze kierować swoje życie w stronę która w naszym mniemaniu jest najlepsza, chyba ze kroczymy złymi ścieżkami i mamy tego świadomość wówczas pomoc innych, dobre słowo i rada są wręcz wskazane.

Zrozumiałam że życie jest tylko jedno, nigdy nie powtórzy się ta sama chwila, ten sam rok, miesiąc i godzina. Nie umiemy cofać czasu, więc jeżeli tak jest to dlaczego pozwalamy by upływał w sposób dla nas nieoczywisty?

Pamiętajmy, by zawsze kierować się tym co daje nam satysfakcję, poczucie własnej godności, co pozwala że jesteśmy szczęśliwsi, bardziej spełnieni, bo przecież nikt nie podaruje nam drugiego wspaniałego życia!


poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Wakacyjne wspominki

Wiem że miało być o gotowaniu, o majsterkowaniu, o urządzaniu ale czasami tak jak dziś otwieram zdjęcia i wspominam miejsca, ludzi, wydarzenia i sytuacje. Zawsze powtarzam że jeżeli chce się podróżować trzeba nauczyć się odkrywać to co jest dookoła nas, inaczej nigdy nie doceni się tego co zobaczy się w dalekim świecie. Bycie podróżnikiem, wymaga nabycia pewnej cechy, która w moim przekonaniu powoduje że wyprawy w nawet niedalekie miejsca są fascynujące i wyjątkowe. 

Podkarpacie to wyjątkowa kraina, mamy tu miejsca w których na chwilę zatrzymał się czas, miejsca w których człowiek dotyka nieba albo nawet i Boga. Pamiętacie mój wpis o wakacjach, o Krutyni i mazurach? Zapomniałam dodać że potem byłam na małym wypadzie pod namiot. Pewnie "tutejsi" znają tą miejscówkę, ale jeżeli jesteście z innego regionu Polski to wam trochę o niej opowiem. 

Słonne, tak właśnie nazywa się ta miejscowość leży niedaleko Dubiecka, i około 30 kilometrów od Dynowa. Dla mnie ten region to początek Bieszczad, ich pierwsza brama i furtka. Liczne leśne wzgórza, krystaliczne potoki i strumyki, sprawiają że na chwilę człowiek zbliża się do natury. Fajnie jest mieć niedaleko siebie takie miejsca. Słonne leży nad rzeką San, są tu pola namiotowe, kilka agroturystyk i camping z domkami także każdy znajdzie coś dla siebie. Jeżeli mam być szczera, uważam że nic wam nie dostarczy takich wrażeń jak namiot. Rozbiliśmy się nad samą rzeką, leżąc w namiocie słyszałam jej szum a rano nie mogłam spać, śpiew ptaków był po prostu cudowny. Spaliśmy blisko drewnianego pomostu, na którym pamiętam jak dziś siedziałam o 6 rano jedząc kanapkę zrobioną przez Konrada (chłopaka znajomej) delektowałam się widokiem i chwilą która żyje do dziś głęboko we mnie. 

W wakacje gdy jest niski poziom wody, rzeka jest bardzo płytka można przejść przez nią na drugi brzeg nie mocząc się dalej niż po pas. Gdyby tego jeszcze było mało, woda jest krystaliczna widać przez nią wszystkie kamyki, rybki i inne skarby które kryje na dnie. My akurat trafiliśmy na czas kiedy była wyjątkowo wysoka, jednak i tak piękna. Na rzece są dwa wyjątkowe ruchome mosty. Musicie tam kiedyś być! 



piątek, 17 kwietnia 2015

100 lat i życzeń moc

Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, zdrowia i wszystkie inne życzenia napływały do mnie w sobotę jak fala tsunami. Jedni pamiętali bo mnie znają, wysłali kartkę i sms, inni którzy znają mnie mniej wysłali życzenia na facebooku bo albo pamiętali, albo przypomniał im o tym niebieski serwis. Tak czy inaczej, przybyło mi znów lat ale wcale nie czuję z tego powodu żalu, bo zawsze powtarzam że mamy tyle lat na ile się czujemy. 

Standardowo były też prezenty, mniej i bardziej zaskakujące ale powtarzam że nie w prezentach moc ale w pamięci. Były też małe rozczarowania, ludźmi którzy wydawało mi się że będą pamiętać a jednak pamiętali z "przypadku". Człowiek się uczy całe życie. Wychowałam się w domu, w którym pamięć o tym dniu jest bardzo ważna. Dzień urodzin to po prostu święto, koniec kropka. 

W sobotę mama powiedziała że pogoda gdy się urodziłam była taka sama jak w tym roku. Przyszłam na świat o 5:30 kiedy słońce już mocno zaglądało do okna. Kurcze, dziękuje mamie że urodziła mnie w tak pięknym dniu, może dlatego bądź co bądź jestem pogodną osobą, zawsze z głową pełną pomysłów i z nadzieją na lepsze jutro.

Standardowo musiało być coś słodkiego, bo chociaż od pewnego czasu staram się zdrowo odżywiać o czym piszę na moim profilu fb (ecoperson) to nie ukrywam że czasami wpadnie coś słodkiego, nadprogramowego ale przecież w diecie, zdrowej diecie chodzi o to by mieć poukładane w głowie. 

Poniżej przepis na mega czekoladowy, obłędnie orzechowy "torcik" bez mąki. Przepis pochodzi oczywiście z mojego ukochanego bloga mojewypieki. 


Składniki:
4 jajka
200 g masła
200 g podpieczonych i zmielonych orzechów laskowych
180 g gorzkiej czekolady
150 - 180 g drobnego cukru
2 łyżki likieru cytrusowego (lub brandy, rumu)

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Czekoladę z masłem roztopić w kąpieli wodnej, odstawić. Białka oddzielić od żółtek.

Żółtka zmiksować do białości z cukrem, na puszystą masę. Stopniowo dodawać lekko ciepłą (nie gorącą) czekoladę, dalej miksując. Dodać orzechy, likier i zmiksować.

Białka ubić na sztywną masę i delikatnie wmieszać do ciasta czekoladowego.

Formę o średnicy 21 cm wyłożyć papierem do pieczenia, boki posmarować masłem. Przelać gotową masę. Piec około 55 minut w temperaturze 160ºC. Gotowe ciasto sprawdzamy naciskając palcem delikatnie na środek, powinno być wypieczone, nie sprawdzamy patyczkiem (może być mokry od czekolady).

Wystudzić w uchylonym piekarniku. Ciasto urośnie, potem lekko opadnie.
Podawać z polewą czekoladową i malinami.

Polewa czekoladowa:
100 g gorzkiej czekolady
40 g masła
Składniki roztopić w kąpieli wodnej, wymieszać, polać po wierzchu ciasta.


P.S ja nie miałam malin, ale mogą być wszystkie owoce. Niestety jakość zdjęć komórkowa :(

 


środa, 8 kwietnia 2015

Święta, święta i po świętach

Wszystko co dobre szybko się kończy - znajomo brzmi? Wiem, u mnie też właśnie tak jest. W tym roku, Wielkanoc była trochę inna niż zwykle. Muszę chyba powiedzieć że była, trochę dziwna. Starałam się poczuć magię tego fajnego okresu, ale niestety przychodziło mi to z trudem. Mimo wszystko, przygotowania były, jaja były, śniadanie wielkanocne też a żurek tym bardziej. Nie było tradycyjnej sałatki jarzynowej, od pewnego czasu po prostu mi już nie smakuje. Były za to moje ulubione jaja w sosie ala tatarski na które dam wam przepis, przypominając że są niestety pyszne i kaloryczne, ale co tam święta to święta :)

Do wykonania tych jajek potrzebujecie : jogurt naturalny, majonez, ogórki konserwowe, pieprz no i oczywiście jajka. Jogurt mieszacie z majonezem w dowolnej proporcji. Jeżeli chcecie mieć fit to więcej jogurtu, jeżeli nie to majonezu. Ogórki krocie w drobną kosteczkę. Jaja oczywiście gotujecie na twardo. Kiedy będą gotowe kroicie na pół i układacie na pólmisku białkiem do góry. Polewacie jogurtem wymieszanym z majonezem i posypujecie ogórkami. Na koniec sypiecie pieprzem i dekorujecie. U mnie do dekoracji posłużyła rzodkiewka i szczypiorek. Jest to bardzo fajne "danie" nie tylko na święta, również sprawdza się na imprezach lub nieoczekiwanych wizytach.