sobota, 2 listopada 2013

Domowe pieguski

Te ciastka robi się i piecze naprawdę ekspresowo. Uważam że są o niebo lepsze niż gotowe, a do tego oczywiście zdrowsze bo własnej roboty. Używajcie do ich wykonania gorzkiej czekolady, bo świetnie komponuje się ze słodkim i maślanym smakiem ciasta. Możecie również wykonać je z własnymi dodatkami np. z rodzynkami, orzechami lub słonecznikiem. Mimo wszystko stwierdzam że te klasyczne z czekoladą są najlepsze. 

Składniki na ok 30-40 ciastek (zależy jakiej wielkości będziecie robić kulki)

* 300g mąki 
* szczypta soli 
* 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia 
* 200 g masła 
* 170g cukru (możecie dać mniej jeżeli lubicie mniej słodkie) 
* 16g cukru wanilinowego 
* 2 jajka 
* 150g czekolady gorzkiej (ja dałam dwie) 

Wykonanie :

Suche składniki czyli mąkę, proszek do pieczenia i sól mieszamy w misce. Miękkie masło ucieramy z cukrem, i dodajemy stopniowo jajka. Z masła, cukru i jajek powinna wyjść jednolita masa. Gdy będzie gotowa dodajemy suche składniki, mieszamy a następnie dodajemy pokrojoną w kostkę czekoladę. Ja swoją czekoladę rozbiłam młotkiem / wałkiem na małe kawałki :-) Kiedy ciasto jest gotowe, formujemy z niego kulki wielkości orzecha włoskiego (może troszkę większe) i układamy na blaszce wyścielonej papierem do pieczenia. Pieczemy 15-20min w tem. 170 stopni. 

* Pamiętajcie aby kulki układać od siebie w dosyć sporych odległościach (5-7cm) ponieważ pod wpływem temperatury "rozpuszczą" się i spłaszczą.

Smacznego!


wtorek, 29 października 2013

Witaminy, witaminy

Kilka dni temu postanowiłam że odkurzę ze spiżarnianych czeluści moją sokowirówkę, nadeszła chyba idealna pora na to by się bronić przed nadchodzącym deszczem, wiatrem, śniegiem i mrozem. Zamiast faszerować się tabletkami z apteki, postanowiłam sama komponować sobie witaminowe bomby. W tym celu udałam się na zakupy i wzięłam mnóstwo pomarańczy, grejpfrutów, kiwi, jabłek i marchwi. Dodatkowo zakupiłam sobie również : imbir i cynamon. Pewnie zastanawiacie się po co mi te ostatnie dwa składniki, ano właśnie po to by wspomóc działanie owoców, a dodatkowo poprawić smak soku. Krótko tylko wspomnę o właściwościach imbiru i cynamonu. Po pierwsze bardzo fajnie rozgrzewają, powodują że organizm oczyszcza się z toksyn a także samoistnie przyśpieszają przemianę materii, dzięki temu nasz organizm zaczyna lepiej funkcjonować. Resztę informacji znajdziecie na ich temat w internecie, i zapewniam was że sami będziecie zaskoczeni. Moje ulubione połączenia sokowe 

* Pomarańcz 
* grejpfrut
* imbir 

oraz 

*jabłko
*pomarańcza 
*marchew
* cynamon 

Soki komponujecie wg. własnych upodobań, możecie również dodawać do nich czerwone buraki, natkę pietruszki,  i wiele innych warzyw i owoców. 

Smacznego:)


piątek, 25 października 2013

Pyszna konfitura z winogronem i jabłkiem

Jesień jest chyba moją ulubioną porą roku, nie tylko ze względu na kolorowe liście i cudowne poranne mgły ale również ze względu na sezonowe produkty. W tym roku jest szczególnie wyjątkowy urodzaj grzybów a także jabłek, które kolejny raz postanowiłam wykorzystać. Ostatnio dostałam świetny przepis od mamy mojej znajomej, na cudowną konfiturę winogronowo-jabłkową. Nigdy wcześniej jej nie robiłam ale wyszła mi przepysznie i uwierzcie jest naprawdę banalnie prosta - zresztą jak wszystko co wstawiam na bloga :-) Musicie koniecznie spróbować, zwłaszcza że to już ostatni dzwonek na jabłka i winogron. 

Składniki :
0,5 - 1kg winogrona fioletowego 
3 kg jabłek najlepiej szara reneta 
1kg cukru 
woda 

a także : słoiki najlepiej o pojemności 0,3. 

Wykonanie :
Winogron myjemy, obrywamy z gałązek i innych nieczystości, wrzucamy do garnka. Zasypujemy ok 2 szklankami cukru, wlewamy 1/3 szklanki wody i wstawiamy na mały palnik aby się gotował. To samo robimy z jabłkami. Obieramy, kroimy na mniejsze kawałki, wsypujemy 2 szklanki cukru, pół szklanki wody i zaczynamy gotować na małym ogniu. Owoce powinny "smażyć" się tak długo dopóki nie powstanie z nich jednolita papka, kiedy tak się stanie jabłka odstawiamy na bok a winogron przecieramy przez sitko do innego garnka, ucierając go drewnianym wałkiem. Powinny pozostać nam w sitku same pestki, a w naczyniu czysty mus winogronowy. Następnie przetarty winogron łączymy z jabłkami, wsypujemy pozostałą część cukru i ponownie zagotowujemy na małym ogniu przez ok 10-15 min, od czasu do czasu mieszając. Gorącą konfiturę wlewamy do wcześniej umytych słoików, mocno zakręcamy i odwracamy do góry nogami i zostawiamy do dnia następnego.

Konfitura świetnie pasuje do naleśników, bułek i innych wypieków.

Smacznego:-)

środa, 16 października 2013

Tarta z łososiem i szpinakiem

Wiem, wiem miało nie być ciągle pieczenia i gotowania - przykro mi to silniejsze ode mnie :-) Miałam napisać tego posta troszkę szybciej, ale niestety drugi komputer odmówił posłuszeństwa. Jak już kiedyś pisałam jestem semi wegetarianką, dopuszczam w swojej diecie spożywanie ryb które wszystkim polecam. Tarta którą dla was przygotowałam jest naprawdę prosta. Może być zarówno daniem głównym, jak i przystawką. Świetnie będzie komponować się z sosem czosnkowym. 

Skład na ciasto (dwie tarty 24cm) 

*250 g mąki (ok. 2,5-3 szklanki)
*150g schłodzonego masła 
*1 łyżeczka soli
*1 jajko 

(jeżeli potrzebujecie tylko jedną tartę to obetnijcie do połowy składniki, lub to co wam zostanie dajcie do zamrażarki i z pewnością kiedyś wam się przyda, jak zaskoczą was goście :-) )

Wykonanie ciasta : Wszystkie składniki łączymy ze sobą, ważne by masło i jajko były zimne. Na stolnicy robimy górkę z dołkiem, wbijamy jajko i lekko mieszamy. Dodajemy sól, ponownie mieszamy, Dajemy poszatkowane nożem masło i wszystkie składniki łączymy tak by powstało jednolite ciasto. Gdy będzie gotowe owijamy w srebrną folię i wkładamy na minimum 30 minut do lodówki. Po tym czasie wałkujemy je na stolnicy podsypaną odrobiną mąki, wykładamy foremkę i podpiekamy w piekarniku 15 min w temperaturze 180 stopni. W czasie podpiekania robimy szpinak, przepis poniżej.

Pozostałe składniki :
* Filet z łososia 
* 300 g szpinaku 
* 3 łyżki śmietany
* 1 jajko 
*Zioła prowansalskie 
* Czosnek 
* Oliwa 
* Cytryna 
*Sól

Łosoś:

Może zacznę od łososia, zanim trafi do waszej tarty musicie go zamarynować. Najlepiej zrobić sobie to 2h przed pieczeniem. Do miski dajemy łososia, zalewamy go ok 6 łyżkami oliwy, przez praskę przeciskamy 3 ząbki czosnku, dajemy łyżeczkę oliwy i zioła prowansalskie, Mieszamy wszystko z łosiem i wstawiamy go do lodówki. 

Szpinak:

Na patelni rozgrzewamy oliwę, dodajemy umyty i oczyszczony szpinak. Dodajemy 3 ząbki czosnku przeciśniętego przez praskę. Całość dusimy, dodajemy soli do smaku. Gdy szpinak się obkurczy a z patelni wyparuje woda, dodajemy śmietanę i jeszcze mieszając trzymamy ok 30 sekund na ogniu. Na koniec wbijamy jajko i całość dokładnie mieszamy.

Wyjmujemy podpieczoną tartę, na dole układamy kawałki łososia i wlewamy szpinak. Całość pieczemy 20-25min w temp. 180 stopni. Łosoś powinien być lekko różowy i ścięty, szpinak powinien być u góry delikatnie zapieczony. 

Smacznego :)




czwartek, 10 października 2013

Donuts czyli pączki z Ameryki

Jeżeli macie teraz ochotę na coś słodkiego, a nie ma was w domu - nie czytajcie tego dalej. Dziś mam dla was coś naprawdę pysznego, świetnie wyglądającego i bardzo łatwego. Pączek kojarzy się nam zawsze z kulką wypełnioną konfiturą, polaną lukrem albo cukrem pudrem. W Ameryce, pączek to ciastko z dziurką w środku, najlepiej polane pyszną czekoladą, lukrem albo inną smakową polewą. Donuts to taka amerykańska wersja oponki, a czy smakuje tak samo ocenicie sami jak zrobicie. 

Składniki na ok. 30-40 sztuk* 

- 5 szklanek mąki pszennej 
- 28g droższy świeżysz (lub 14g suchych) 
- 2 duże jajka
- 1,5 szklanki letniego mleka (lub szklanka jeżeli robicie zaczyn)
- 1/4 szklanki letniej wody
- 1/2 szklanki cukru 
- pół łyżeczki soli 
- 1/3 szklanki roztopionego masła
- 2 łyżki rumu, lub ekstraktu z wanilii ( ja nie miałam akurat ani tego ani tego, więc dałam troszkę miąższy z laski wanilii) 

Dodatkowo 

- Olej do smażenia 
- Cukier puder, lukier lub czekolada 
- Słodka posypka, orzechy, kokos ( wg uznania :) ) 

Przygotowanie :
Mąkę połączyć z drożdżami suchymi lub zaczynem, wymieszać. Dodać pozostałe składniki i wyrobić ciasto, na koniec dodać roztopione masło. Wyrabiać ok 5 - 7 minut ręką (można użyć miksera ze specjalnymi nakładkami, lub maszyny do pieczenia chleba). Ciasto powinno być gładkie i elastyczne, na pewno będzie kleić się do ręki. W przepisie jest aby nie dosypywać mąki, ja jednak jej trochę dodałam tak by się nie kleiło. Uformowałam z ciasta kulę i odstawiłam je pod ściereczkę na 1,5h. 

Wyciągamy ciasto na stolnicę podsypaną lekko mąką. Wałkujemy na grubość ok, 1cm, wycinamy koło szklanką a następnie mniejsze kółko w środku (ja wycinałam zakrętką metalową) Kiedy pączki są gotowe, przekładamy je na jakąś tacę lub blat (też podsypujemy lekko mąką) i odstawiamy na 30 minut. W  garnku rozgrzewamy olej (do 170 st) i smażymy pączki z obu stron na brązowo-karmelowy kolor. Kiedy olej będzie rozgrzany wychodzi tak ok. 1-2 min na stronę, musicie tego pilnować żeby ich nie spalić. 

Gotowe pączki zdobimy wg uznania i podajemy :) 

Smacznego !



niedziela, 6 października 2013

Niebiańsko banalny sernik

Miało nie być ciągle przepisów na ciasta i potrawy, ale nie mogę się powstrzymać. Dziś mam dla was coś naprawdę wyjątkowego na niedzielny deser. Ponieważ sama lubię proste i łatwe przepisy, takie tu będę tylko zamieszczać. Dziś przepis na fajny, łatwy i smaczny sernik. Poniekąd jest on moją inwencją twórczą J
Sernik jest naprawdę puszysty i delikatny, niebiańsko waniliowy w środku. Do jego wykonania użyłam gotowego sera wiaderkowego z biedronki o smaku waniliowym. Równie dobrze możecie poszukać zwykłego sera  wiaderkowego i dodać do niego łyżeczkę esencji waniliowej lub miąższ z laski wanilii.
Zamiast piec spód, kupiłam paczkę ciastek owsianych o smaku orzechowych, ale wiem że sprawdzą się tu również np. ciastka degistve.

Składniki na spód:
·         Paczka ciastek owsianych smakowych lub degistive
·         100g masła
Masło rozpuszczamy w garnku na małym ogniu. Ciastka tłuczemy wałkiem lub tłuczkiem do mięsa, tak by uzyskać konsystencję piasku. Łączymy masło z ciastkami, wykładamy formę i wkładamy do lodówki na czas przygotowywania masy serowej.

Składniki na masę serową :
1 wiaderko sera waniliowego z biedronki (może być też każdy inny)
5 jaj
½ kostki masła
1 szklanka cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
2 budynie waniliowe
Żółtka ubijamy z cukrem waniliowym i zwykłym cukrem. Gdy się połączą dajemy po kawałku masła i ucieramy na gładką masę. Następnie dajemy powoli ser i ucieramy. Na końcu wsypujemy budyń i ucieramy do połączenia wszystkich składników. Białka ubijamy na sztywną pianę. Gdy będą gotowe delikatnie łączymy je z masą serową, i równie delikatnie mieszamy do połączenia.
Na spód ciasteczkowy wlewamy masę serową i pieczemy 60min w temp 170 stopni ( do uzyskania karmelowego koloru na wierzchu). Gdy sernik się upiecze trzymamy go jeszcze w piekarniku przy lekko uchylonych drzwiczkach.
Wyjmujemy i najlepiej chłodzimy przez całą noc.

A teraz najlepsze…
Polewa chałwowa
  • 1 chałwa 100g
  • 200ml śmietanki kremówki (ja użyłam 30% łaciatej)
Śmietankę wlewamy do garnka i dajemy pokruszoną chałwę. Całość gotujemy na małym ogniu, cały czas mieszając. Gdy masa będzie gęsta, zdejmujemy z palnika i odstawiamy na bok do przestygnięcia.
Sernik smarujemy polewą chałwową, całość możemy udekorować laską wanilii, skruszoną chałwą lub orzechami włoskimi.
Wskazówki :
  • Jeżeli chcecie by białka się ubijały, dodajcie do nich szczyptę soli. Ubite nie wypadają z garnka po przechyleniu J
  • Sernik jest upieczony wtedy kiedy jest karmelowy na wierzchu.
  • Pod koniec pieczenia możecie delikatnie zmniejszać temperaturę np. z 170 na 160, potem 150.
  • Jeżeli chcecie nim poczęstować gości, zróbcie go dzień wcześniej. Sernik nie lubi pospieszania, najlepiej gdy odstoi swoje w piekarniku i lodówce.

Smaczengo!:)


czwartek, 3 października 2013

Focaccia wg. Jamiego Olivera

Może na wstępie napiszę wam dlaczego tak bardzo lubię Jamiego. Kiedyś mając w swoich kanałach kuchnię tv, uwielbiałam patrzeć na jego programy. Generalnie lubię jego styl kulinarny, a zwłaszcza to że jego dania są proste, kolorowe i chaotyczne(pozytywnie). Jeżeli więc będziecie chcieli zobaczyć jego styl gotowania to nie spodziewajcie się mikroskopijnych porcji, z dodatkiem dwóch kropelek sosu. Jamie uwielbia oliwę, zioła, sałatę, pomidory i przyprawy którymi cudownie wykańcza swoje potrawy. 

Dziś zrobiłam dla was focaccie by Jamie Oliver. Zanim jednak napiszę wam składniki i sposób przygotowania, słów kilka o samej potrawie. Focaccia to włoskie pieczywo będące trochę odpowiednikiem pizzy bez dodatków. Każdy rejon Włoch ma swój unikalny przepis, ja swoją robiłam dziś z cudownymi jesiennymi pomidorami koktajlowymi, nutką rozmarynu i czosnku. Foccacia świetnie pasuje np. jako dodatek do zielonych sałat, idealnie komponuje się z mozzarellą z dodatkiem oliwy oraz samymi oliwkami. Przepis jest naprawdę banalny, a większość składników pewnie i tak macie już w swoim domu :)

Składniki na ciasto:
*450g mąki 
*300ml wody
*opakowanie drożdży suszonych (lub świeżych wskazówka na końcu )
*1 łyżka cukru
*1 łyżka soli morskiej 

Wszystkie składniki wymieszać. Ciasto powinno odchodzić od ręki. Odłożyć na bok na ok 45-60min w ciepłe miejsce, tak by zwiększyło swoje objętość. Następnie przełożyć do tacki np. 23x26, i ponownie odstawić do wyrośnięcia (ok. 10-15min) 

Reszta składników:
* Trochę soli morskiej do posypania (ok 1-2 łyżeczki)
* Rozmaryn (ja daje 1-1,5 łyżeczki)
* 3 łyżki oliwy
*Główka czosnku 
* Pomidory koktajlowe ( a jeszcze lepiej suszone pomidory) 

Kiedy mamy ciasto w tacy, układamy na nim pomidory koktajlowe, wciskając je by tworzyły charakterystyczne wgłębienia. Całość smarujemy wymieszaną oliwą z zgniecionym czosnkiem. Na koniec posypujemy rozmarynem i solą. Wszystko pieczemy ok. 35-40min w temp 190 stopni. Ciasto powinno być rumiane. 

** Jeżeli nie macie drożdży suszonych zróbcie zaczyn. Ok dwie łyżeczki drożdży rozpuszczacie w 100 ml ciepłego mleka i łyżeczce cukru. Całość dokładnie mieszacie i odstawiacie na ok 10-15 min. Zaczyn jest gotowy kiedy zaczyna "pracować" - będzie to widoczne. Pamiętajcie aby wtedy zwiększyć ilość mąki zamiast 450 g dajcie np. 500 g.

*** PAMIĘTAJCIE że rozmaryn należy dawać z umiarem, inaczej całość będzie gorzka.



Smacznego :)





środa, 2 października 2013

(nie)banalne pieczone ziemniaki

 Dziś fajny pomysł na urozmaicenie obiadu - pieczone ziemniaki.

Na tacę kroimy ziemniaki na kawałki średniej wielkości. Polewamy je oliwą z oliwą (wg. uznania), posypujemy ziołami prowansalskimi lub rozmarynem (uwaga dajemy go tylko trochę, zbyt duża ilość sprawi że ziemniaki będą bardzo gorzkie), do tego dodajemy pokrojone w plastry 3 ząbki czosnku i całość zapiekamy. Pieczemy ok 20 min. w temp 180-200 stopni. W trakcie pieczenia przynajmniej raz je "ruszamy" drewnianą szpatułką tak by nie przywarły do patelni. Upieczone ziemniaki powinny być miękkie w środku i rumiane na zewnątrz. 

Ziemniaki możemy podać na drewnianej desce, posypane obficie natką pietruszki. Każdy z domowników nabiera wg. uznania. Świetnie pasują do mięsa, ryb ale również do białego sera.

Smacznego! :)



Na dobry początek ... muffinki!

Dziś znowu wracamy do kuchni i pieczenia. Myślę że o muffinkach długo mówić nie trzeba, są banalnie proste, niebywale smaczne i pasują na każdą okazję. Ten łatwy i prosty deser powinien na zawsze zawładnąć waszymi sercami. Każda początkująca "Kura" domowa, powinna od nich rozpocząć swoje cukiernicze podboje. Do wykonania muffinek nie trzeba ani miksera, ani innych specjalistycznych sprzętów. Aby je wykonać musicie mieć miskę, łyżkę, szklankę do odmierzania proporcji i jakiś rondel do rozpuszczenia masła (albo nawet i nie jeżeli zastąpicie je olejem). Poniższy przepis to baza którą możecie dowolnie modyfikować - to mój ulubiony przepis.

-2 szklanki mąki 
-3/4 szklanki cukru 
- łyżeczka cukru waniliowego lub kilka kropel esencji waniliowej 
-2 łyżeczki proszku do pieczenia 
-1 jajko
-1 szklanka mleka
-1/3 masła lub 1/3 szklanki oleju 

Wykonanie : Łączymy ze sobą suche składniki. Następnie kolejno dodajemy jajko, mleko i rozpuszczone masło lub olej. Wszystko mieszamy tak by składniki się połączyły. Pamiętajcie że masa muffinkowa to nie masa naleśnikowa, nie ma więc być gładka i jednolita - grudki są wręcz wskazane! Masę wlewamy do papilotów wcześniej umieszczonych w specjalnej tacy. Napełniamy foremki do 3/4 wysokości i pieczemy 25min w 180 stopniach. 

Jak wcześniej wspomniałam powyższy przepis to baza bez dodatków, to jak wy skomponujecie swoje muffinki to wasza chwila kreatywności. Ja swoje muffinki łączę najczęściej z malinami, orzechami, kokosem albo m&msami. 

Muffinki możecie również dowolnie dekorować. Może być to krem, czekolada lub zwykły cukier puder. 

Podawać najlepiej lekko ciepłe, z pyszną kawą lub herbatą.


Smacznego!



poniedziałek, 30 września 2013

Bądź oszczędna czyli pomysłowa !

Długo myślałam nad kolejnym wpisem na perfekcyjnej, myślałam, myślałam i wymyśliłam. Dziś chciałam wam napisać o swoich sposobach na to jak nie marnować jedzenia.
Nie wiecie czasem co zrobić z czerstwym pieczywem? Ja najczęściej przerabiam go na grzanki, francuskie tosty albo bułkę tartą.

Przepis na grzanki :
- Chleb
- Oliwa
Chleb kroimy w kostkę, lekko go moczamy w oliwie i wrzucamy na rozgrzaną suchą patelnie. Prażymy z obu stron na rumiany kolor. Dodajemy do zup, kremów i sałatek.

Tosty francuskie :
- Czerstwy chleb
- Jajko
- ½ szklanki mleka
- Masło
Jajko mieszamy z mlekiem, moczamy w nim chleb lub bułki, wrzucamy na patelnię z rozgrzanym masłem. Smażymy z obydwu stron na rumiany kolor. Podajemy wg. uznania np. na słodko z miodem lub konfiturą albo suszonymi pomidorami, twarogiem i szczypiorkiem.

Domowa bułka tarta:
Chleb lub bułkę suszymy i kruszymy na konsystencję „piasku”. Używamy do smażenia mięs, owoców morza i warzyw.

Mieliście wczoraj na obiad rosół? Jeżeli nie macie ochoty jeść go dnia następnego przelejcie go do worków na lód i zamroźcie, nie ma to jak własna kostka rosołowa. Możecie również na rosole ugotować inną zupę lub dodać go do sosu.

Jeżeli macie w domu jabłka które zaczynają zmieniać kolor z jakiejś strony na brązowo, to nie musicie ich wyrzucać. Z powodzeniem odkroicie brzydką* część a same jabłka wykorzystacie np. do zrobienia konfitury.

Mieliście wczoraj makaron lub ryż na obiad który wam został, możecie go wykorzystać następnego dnia (o ile jest bez innych dodatków) do zupy.

Wczorajsze ziemniaki? Jeżeli ich nie potłukliście, możecie je pokroić, polać oliwą, przyprawić odrobiną majeranku i rozmarynu i upiec w piekarniku. Warto również dodać dwa pokrojone ząbki czosnku. Ziemniaki pieczemy w temp 180-200 st. Ok 15min aż będą chrupiące i rumiane.


* Nadpsucie nie będące pleśnią.


czwartek, 19 września 2013

Konfitura z pomarańczy

Zapewne nie ja jedna często odwiedzam mój ulubiony blog o wypiekach -mojewypieki.com. To właśnie tam po raz pierwszy zobaczyłam przepis na pyszną konfiturę z pomarańczy, która świetnie nadaje się do zimowych wypieków, a także na święta. Jeżeli jesteście fanami pomarańczy a także jej smaku i zapachu to musicie spróbować tej konfitury. Przyznam się szczerze że była to moja pierwsza przygoda z konfiturami i w 100% udana! Jeżeli będziecie trzymać się przepisu, nic wam nie grozi :) 

A oto przepis :

Składniki na 4 - 5 słoiczków 300 ml:
  • 5 pomarańczy (najlepiej bezpestkowych, organicznych)
  • 1 cytryna (organiczna)
  • 6 szklanek cukru (lub wg smaku)
  • 8 szklanek wody
Pomarańcze i cytrynę dokładnie wyszorować szczoteczką, sparzyć.
Owoce bardzo dokładnie obrać ze skórki, skórkę odłożyć.
Owoce przekroić na pół, następnie na plasterki, półplasterki, w końcu ćwierćplasterki. Włożyć do większego garnka z grubym dnem.
Skórkę pomarańczy i cytryny obrać z białej, gorzkiej części. Pokroić na drobne paseczki. Włożyć do garnka.
Wszelkie skórki (oprócz gorzkiej białej podskórki), błonki, pestki również umieszczamy w garnku. One mają najwięcej pektyny i również dzięki nim konfitura tężeje bez dodatku cukru żelującego. Jeśli owoce posiadają dużo pestek, warto włożyć je do woreczka wykonanego np. z gazy i umieścić na namaczanie na noc w garnku (opisane poniżej), kolejnego dnia przed gotowaniem usunąć.
Owoce i skórki zalać 8 szklankami wrzącej wody, doprowadzić do wrzenia i zdjąć z palnika. Dodać cukier i wymieszać do rozpuszczenia. Garnek pozostawić na całą noc w temperaturze pokojowej.
Kolejnego dnia znowu zagotować i gotować na minimalnym ogniu przez około 3,5 - 4 godziny, bez pokrywki, mieszając od czasu do czasu.
Słoiki wyparzyć (wrzącą wodą lub w piekarniku nagrzanym do 100ºC). Przelać konfiturę, dobrze zakręcić. ?Można odwrócić do góry dnem.
PS. jeśli stwierdzicie, że konfitura wyszła zbyt rzadka (a to całkiem prawdopodobne), wystarczy zostawić ją do dnia kolejnego, po czym ponownie pogotować, np. przez 1 - 1,5 godziny
* jeśli dodajecie do konfitury likieru Cointreau (około 70 ml), trzeba zrobić to na samym końcu, tuz przez nakładaniem konfitury do słoiczków i pogotować przez 3 minuty;

Powodzenia!

poniedziałek, 16 września 2013

Tarta ze śliwkami

Moje drogie perfekcyjne kury domowe, zanim zrobiłam swoją pierwszą tartę jak każdy początkujący cukiernik musiałam zaliczyć kilka porażek. Do wykonania ciasta możecie użyć zwykłej mąki pszennej jednak najlepsze kruche ciasto wychodzi wg. mnie na krupczatce. 

Składniki na ciasto (forma 24cm)
*200g mąki 
*100g masła (schłodzonego w lodówce)
*100g cukru
*1 jajko 
*1 łyżka kwaśnej śmietany ( jeżeli ciasto jest zbyt kruche i nie chce się "łączyć" można jej dodać jako koło ratunkowe)

Potrzebujemy również...
*Śliwki (mi poszło ok 0,5-1kg) 
*Migdały 
*Łyżka cynamonu
*1 cukier wanilinowy
*1-2 goździki  
*Cukier puder

Ważne informacje!

*Na 10 minut przed wyjęciem ciasta z lodówki, ustawcie piekarnik na 180 stopni. 
*Zostawcie sobie kawałek ciasta na kratkę tarty :)

Wykonanie:
Mąkę wysypujemy na stolnicę, dodajemy cukier i schłodzone masło. Wszystkie składniki siekamy nożem tak by powstała konsystencja kaszki. Dodajemy jajko i zagniatamy ciasto, jeżeli nie chce się wam połączyć dodajcie łyżkę śmietany. Następnie zawijamy je w folię i wkładamy do lodówki na 30minut. W czasie kiedy nasze ciasto się chłodzi przygotowujemy śliwki. Najpierw je drylujemy a następnie przekładamy do miski i zasypujemy cukrem wanilinowym, cynamonem i goździkami. Całość mieszamy i odstawiamy na bok aby śliwki puściły gęsty sok. Z lodówki wyjmujemy ciasto które wałkujemy, najlepiej robić to przez przeźroczystą folię (wtedy się nie klei do wałka). 

Ciasto przekładamy do formy, dociskamy do boków i obcinamy wystające kawałki. Spód nakłuwamy w kilku miejscach widelcem. Wstawiamy tartę bez farszu i podpiekamy ją przez ok 10-15 minut. Następnie wyjmujemy i układamy śliwki ( miąższem do góry!!) najlepiej układać je po kole. Pozostałą część ciasta wałkujemy, wycinamy paski i układamy je na wierzchu śliwek. Tartę ponownie wkładamy do piekarnika na ok 25-30min (180 stopni). Na suchą patelnię wysypujemy dwie garści migdałów i podprażamy je na karmelowy kolor. Gdy tarta się upiecze posypujemy ją prażonymi migdałami tak by ich aromat połączył się jeszcze z gorącymi śliwkami. Przed podaniem posypujemy tartę cukrem pudrem. 

Smacznego! :)







Zdjęcia mają duszę

Dziś nie będzie ani o wypiekach, ani o przetworach ani o gotowaniu - będzie o urządzaniu. Każdy z nas ma w domu różne zdjęcia a to z wakacji, a to rodzinne albo z różnego rodzaju wydarzeń i uroczystości. Dla mnie zdjęcia od zawsze były czymś wyjątkowym, może dlatego że sama kocham fotografować i wiem że na zdjęciach zatrzymuje się czas i kiedy chce się na moment go cofnąć wystarczy otworzyć album. Poza zdjęciami które robię sama mam mnóstwo takich które są naznaczone duchem czasu, są to m.in zdjęcia moich pradziadków, dalekiej i bliskiej rodziny z przed wielu lat a także zdjęcia moich rodziców z dzieciństwa. To właśnie te stare zdjęcia są najbardziej klimatyczne, a oprawione w piękne ramki i powieszone na ścianie sprawiają że dom zaczyna mieć swój charakter, staje się "jakiś". Jeżeli macie gdzieś na strychu takie zdjęcia to koniecznie je odkurzcie i przyszykujcie im honorowe miejsce w waszym domu. Stare zdjęcia pasują nie tylko do wnętrz w stylu retro czy vintage ale do każdego innego stylu nawet nowoczesnego. Poniżej kilka zdjęć z sieci które może was zainspirują może ozdobicie tak swój pokój, salon, jadalnię albo klatkę schodową...

 


niedziela, 15 września 2013

Mus malinowo jabłkowy

Odkąd pamiętam soki z malin w moim domu robiło się przez sokownik czyli duży 3 warstwowy "garnek" który przy pomocy temperatury i pary wodnej unoszącej się z pierwszego naczynia, wyciskał z malin cały sok. W sokowniku do pierwszego pojemnika wsypywało się maliny i cukier a gdy wypłynął z nich sok zostawały tzw. odpady, tak wtedy myślałam - do wczoraj. Wyduszone owoce i ich pestki wyrzucało się do kosza, jak się okazuje nie słusznie. Tajemnica musu malinowego tkwi właśnie w tych "resztkach", wystarczy że przełożymy je do metalowego sitka i przy pomocy wałka (zdjęcie poniżej) będziemy ucierać malinowe resztki tak długo aż w sitku zostaną same pestki. 

Do wykonania musu jabłkowo - malinowego, potrzebujemy również ... jabłka :) Najlepsze są jabłka lekko kwaśne i kruche w środku, jeżeli jednak takich nie macie mogą być oczywiście każde inne.

Wykonanie musu jabłkowego:
* Jabłka kroimy w nieregularne kształty najlepiej dość małe 
* Zasypujemy szklanką cukru i zalewamy dwoma szklankami wody
* Garnek wstawiamy na kuchnię na mały ogień
* Jabłka dusimy i od czasu do czasu mieszamy tak by powstała marmolada - mus

Kiedy jabłka są gotowe łączymy je z powstałym w wyniku ucierania musem malinowym, dodajemy ponownie cukier (wg. uznania) i mieszając dusimy do pierwszego bulgotu. Połączone owoce nakładamy łyżką do słoików (najlepiej pół litrowych), porządnie zakręcamy i odstawiamy do góry nogami do dnia następnego. Jeżeli w trakcie nakładania ubrudzimy szyjkę słoika należy ją przetrzeć namoczonym wacikiem a następnie przetrzeć suchym ręcznikiem (robimy tak by zakrętki dobrze się trzymały)

Poniżej zdjęcie sokownika, wałka a zdjęcia musu jak wszystkie inne już nie długo... :)


środa, 11 września 2013

Aronia nie jedno ma imię

Nigdy nie myślałam że aronia jest tak wdzięcznym owocem, nie tylko jest super wydajna i daje sporo soku ale można z niej robić wiele wspaniałych przetworów po które z pewnością chce się sięgać zimą. Tak się składa że znajoma ma spory sad z aroniami które co roku intensywnie owocują, część idzie na sprzedaż a część do prywatnego użytku. Tego roku spora część owoców pozostała na drzewach co ja postanowiłam wykorzystać. Aronia niestety ma również swoje wady, pierwsza i największa to ta że niemiłosiernie barwi wszystko czego się dotknie, druga że sok nie jest raczej polecany osobom z niskim ciśnieniem ponieważ aronia dodatkowo może je obniżyć. Wykonanie samego soku nie jest bardzo skomplikowane nie mniej jednak wymaga czasu i uwagi, ale uwierzcie że ilość soku was pozytywnie zaskoczy! 

Jak wykonać dobry sok z aronii:

Najlepiej gdy zerwiecie aronię o tej porze, jest ona dostatecznie dojrzała i wystarczy jej samo gotowanie. Jeżeli jednak dostaniecie ją nieco wcześniej ( czyli twardszą ) warto ją dzień wcześniej zalać gorącą wodą by zmiękła. 

Aronię oczywiście myjemy i oczyszczamy, i tak przygotowaną wrzucamy do większego garnka. Następnie zalewamy ją wodą tak by ta przykryła ją nieco ponad 2cm i rozpoczynamy gotowanie na dużym ogniu. Gdy aronia zacznie się gotować skręcamy ogień na mniejszy i delikatnie "tłuczemy" ją i co jakiś czas mieszamy tłuczkiem do ziemniaków. Robimy to przez ok. 30min od momentu zagotowania - naszym wyznacznikiem powinny być owoce które pod wpływem temperatury i lekkiego "tłuczenia" otwierają się i zmieniają kolor na jaśniejszy. 

W garnku z aronią będzie widać już sok który cedzimy przez metalowe sitko do innego garnka, następnie dosypujemy do niego cukier ( wg. uznania mi szło ok 1kg na 4-5l garnek ). Czysty sok z cukrem wstawiamy na ogień, mieszamy a następnie pozostawiamy do pierwszego bulgotu po którym ściągamy garnek z palnika. Na górze soku może wytworzyć się jaśniejszy osad który warto zebrać łyżką. Gotowy sok rozlewamy do wcześniej umytych i wyparzonych słoików które zakręcamy i odwracamy do góry nogami. 

Jeżeli macie ochotę na sok z aronii który smakuje jak sok z wiśni do oczyszczonej aronii wrzucie ok 30 dag liści z wiśni (tak dobrze przeczytaliście :-) ) i gotujcie razem z aronią i róbcie wszystko wg. instrukcji z góry! 


wtorek, 10 września 2013

Pieczenie - nie taki diabeł...

Nigdy nie miałam jakiegoś wielkiego polotu i talentu do pieczenia, zawsze wręcz wychodziłam z założenia że jeżeli czegoś nie zepsuję to będzie to prawdziwy cud. Tak naprawdę pieczenie powinno zawsze być zapoczątkowane serią niepowodzeń bo wtedy człowiek rozumie swoje błędy i zaczyna robić postępy. Moja żelazna zasada która nie przyszła wcale tak szybko bo z czasem, mówi że przy pieczeniu lub robieniu słodkości nie należy się nigdy śpieszyć bo to jest najgorsze co można zrobić. Dokładniej mówiąc mam na myśli pewne prawidłowości np. jeżeli w przepisie napisane jest że ciasto musi się chłodzić 2h w lodówce to tak należy czynić, jeżeli musi siedzieć w wyłączonym piekarniku pół godziny aż "dojdzie" to tak właśnie musi być i uwierzcie że nikt tego nie napisał dla własnego "widzi mi się". Rozpoczynając swoje cukiernicze podboje zrozumiałam również że proporcje są po to by je zachowywać, jeżeli zaczynami mierzyć na oko to tak na moje oko zawsze coś nie wyjdzie. Na koniec chcę napisać jeszcze jedno, nigdy nie rzucajcie się na głęboką wodę, zaczynajcie od banalnych wypieków i słodkości, po co zniechęcać się przy samym starcie! 

Drogie perfekcyjne kury domowe (może na wstępie ustalmy że w skrócie to będzie po prostu pkd) na początek proponuję wam najprostszy z możliwych wypieków - tzw. andrut, wafel lub zwał jak zwał. Jest nie tylko szybki i łatwy ale również smaczny. Jeżeli wydaje wam się również że jest zbyt pospolity to nic bardziej mylnego, bo pomysłów na to by smakował i wyglądał wytwornie jest mnóstwo. 

Mój pomysł na wafla - andruta 

Składniki:

Baza:
1 opakowanie wafla 

Masa:
1 szklanka mleka
1 kostka masła
1 szklanka cukru
3 łyżki kakao

Wykonanie : Szklankę mleka gotujemy razem z cukrem i masłem do rozpuszczenia, następnie dodajemy kakao i gotujemy na małym ogniu ciągle mieszając. Masa ma być gęsta,

Wafle przekładamy masą, następnie obciążamy czymś i zostawiamy na godzinę.

* Jeżeli lubicie bardziej wymyślne smaki do masy można dodać 3 łyżeczki masła orzechowego, a następnie wrzucić pokruszone orzechy wtedy otrzymamy pyszny andrut z nadzieniem mocno orzechowym :-)

Smacznego! (zdjęcie już wkrótce...)



piątek, 6 września 2013

No to zaczynamy

Tak naprawdę nie wiem co można napisać w pierwszym poście, może rzucę po prostu zwykłe "cześć". Od dawna marzyłam o tym blogu,  a tak dokładniej to prawie dwa lata - tak właśnie tyle. Cieszę się że założyłam go teraz, albo dopiero teraz bo czuję że stałam się bogatsza o nowe doświadczenia którymi chcę się tu z wami dzielić. Osobiście jestem człowiekiem który podąża do określonych celów, marzę o wielkiej karierze i takie tam bla bla, mimo wszystko jednak chcę być w tym swoim życiu również kobietą, taką samą jak te które od setek lat zajmowały się domem, kuchnią, gotowaniem, sprzątaniem, dekorowaniem i takimi tam. Dziś bycie "panią domu" jest łatwiejsze niż kiedyś a przez to chyba sporo przyjemniejsze, a dziewczynom którym wydaje się że kuchnia jest czarną magią, a zajmowanie domem to misja nie możliwa pokażę że to wszystko jest możliwe przy odrobinie chęci. Mam nadzieję że kolejne posty będą konkretniejsze i merytorycznie bogatsze!